Roman Juranek. W domu nie nauczono go biznesu

Opublikuj

Autor: Maciej Maciejewski, 2013-05-29 21:15:46

Jest jedynakiem. Pochodzi z rodziny robotniczej i nikt z jego najbliższych nigdy nie prowadził własnej firmy. Wszyscy zawsze byli pracownikami etatowymi. „W domu nie nauczono mnie biznesu. Nie nauczono mnie myśleć, jak przedsiębiorczy człowiek interesu”.

Roman JuranekRoman Juranek

Ale jak przyznaje, zawsze mógł i zawsze może liczyć na wsparcie rodziny, aprobatę podjętych przez niego decyzji, jakiekolwiek one by nie były. Od dzieciństwa interesował się telewizją i filmem. Od strony widza, ale także od tzw. kuchni. Na koncie ma nawet mały epizod filmowca dokumentalisty, gdzie mógł stanąć za oraz przed kamerą i zrealizować profesjonalny materiał filmowy, który w ostateczności trafił na wydanie DVD, jako dodatek do filmu (pl.wikipedia.org/wiki/Śladami_Fanaa).‎ W wolnych chwilach lubi również słuchać dobrej muzyki i surfować po internecie.

Ukończył szkołę średnią o profilu technolog żywienia zbiorowego. Początek jego historii zawodowej to praca w chorzowskiej, przyszpitalnej kuchni. Jednak szybko zrezygnował z tej posady na rzecz własnej działalności gospodarczej, decydując się na prowadzenie małego, osiedlowego punktu handlowego, który utrzymał się tylko przez trzy i pół roku. Po zamknięciu biznesu Roman zatrudnił się jako kasjer-sprzedawca na stacji paliw. „Tam przepracowałem kolejne 3 lata” – wspomina. „Jednak po upływie tego czasu czułem, iż stoję w miejscu, nie rozwijam się i pamiętając o wolności, jaką daje własny biznes, znów zwolniłem się z pracy etatowej. Zainicjowałem kolejny punkt handlowy – tym razem większy i w centrum miasta. Prowadziłem go rok. Znów nie wyszło i wróciłem na stację benzynową, ale tym razem w Katowicach, gdzie pracuję do tej pory”.

Roman zajął drugie miejsce w kwietniowej edycji konkursu „The Best Of”, który co miesiąc organizuje dla swoich użytkowników portal społecznościowy Networkio.eu. Ten wywiad jest zatem dla niego jedną z nagród. Gratulujemy!

Maciej Maciejewski: Czyli nigdy nie chciał się pan dać całkowicie zamknąć w tradycyjnym schemacie pracy etatowej, ale z biznesem tradycyjnym również panu nie wychodziło. Czy MLM traktuje pan teraz jako możliwość dorobienia dodatkowych pieniędzy do pensji?  

Roman Juranek: Tak. MLM to jak na razie moje dodatkowe zajęcie, a te wszystkie wcześniejsze doświadczenia chyba były mi bardzo potrzebne, ponieważ miały wyraźny wpływ na to, kim jestem teraz. Emocje towarzyszące tym doświadczeniom przypominają jazdę na rollercoasterze. Raz jadę w górę, a drugim razem czuję, że zjeżdżam w dół. Mały sukces i porażka. Mały sukces – kolejna porażka. Mam nadzieję, że teraz jestem na etapie jazdy w górę i oby, jak najwyżej!

Jednak o samym network marketingu dowiedziałem się o wiele wcześniej. Musimy cofnąć się do pierwszej połowy lat 90-tych poprzedniego wieku, ponieważ to były lata, gdy w Polsce zaczynały swoją działalność zachodnie firmy DS/MLM. Ich główną metodą prezentacji produktów były „domówki”, czyli domowe pokazy, na które zapraszało się najbliższych znajomych, sąsiadów, a organizator takiego spotkania, najczęściej gospodarz, otrzymywał od dystrybutora jakiś upominek. W moim domu odbywało się kilka tego typu prezentacji, np. środków czyszczących, garnków. Z rodzicami udawałem się na takie pokazy do znajomych lub rodziny. Pamiętam, że wtedy nawet spodobało mi się tego typu zajęcie, ale ze względu na fakt, iż byłem osobą niepełnoletnią, nie mogłem podjąć współpracy, a moi rodzice raczej nie widzieli się w tego typu działalności, więc ostatecznie na tym zakończył się mój pierwszy kontakt z branżą sprzedaży bezpośredniej.

reklamareklama

Dopiero w 1999 roku spotkałem na swojej drodze firmę, z którą rozpocząłem współpracę. Byłem wtedy w ostatniej klasie szkoły średniej i w roku 2000 swoją działalność w Polsce miała rozpocząć sieć dystrybucyjna dla pewnego niemieckiego koncernu finansowo-ubezpieczeniowego. Znajoma zaprosiła mnie do siebie na spotkanie, gdzie kuzyn jej męża poszukiwał osób, które mogą się zainteresować tym tematem. Pamiętam, jak słuchając prezentacji zachwycił mnie przedstawiony plan wynagrodzenia. To mój przyszły sponsor wyjaśnił mi na tamtej prezentacji na czym polega MLM, pokazując to oczywiście na przykładzie jego firmy. Wtedy już wiedziałem, że chcę to robić.

Maciej Maciejewski: Co jest na tym etapie dla pana ważniejsze? Wysokie prowizje czy może inne rzeczy, które można dzięki MLM osiągnąć? 

Roman Juranek: Rozpoczynając współpracę z pierwszą firmą byłem bardzo podekscytowany rozwijającymi się przede mną możliwościami, których raczej nie mógłbym doświadczyć poza MLM. Wszystko zapowiadało się jak najlepiej, podpisałem kilka polis, zaprosiłem do współpracy kilka osób, zajmowałem pierwszą pozycję kierowniczą w planie marketingowym, ale z perspektywy płynącego czasu wiem, że mój młody wiek, moje uwypuklone wtedy cechy osobowości, były jednak niewystarczające do tego, aby odnieść daleko idący sukces. Na domiar tego w mojej tradycyjnej działalności zaczęło się dziać nie najlepiej i niestety byłem zmuszony do jej zamknięcia, a co zatem idzie, także do zakończenia współpracy z tamtą firmą MLM. Moja grupa nie przynosiła takich dochodów, aby móc się utrzymać tylko z tej jednej działalności.

Była to pierwsza, jakże sromotna lekcja, którą otrzymałem od losu w tej dziedzinie życia.

Później ponownie etat, następnie po kilku latach kolejne podejście do tradycyjnego biznesu, ale zanim go uruchomiłem, w międzyczasie związałem się na krótko z pewną amerykańską firmą zajmująca się suplementami diety. Dopiero w 2009 roku natknąłem się na FM GROUP, gdzie zachwycił mnie plan marketingowy. Jednak wiedząc, że w początkowym etapie współpracy nie można liczyć na wysokie prowizje, a trzeba zapewnić sobie regularne dochody, postanowiłem, że będę się przyglądał firmie oraz, że będę się regularnie zaopatrywał w produkty, a w międzyczasie załatwiałem wszystkie formalności z postawieniem firmy i skupiałem się na jej prowadzeniu. 

Kiedy moja działalność gospodarcza już funkcjonowała, postanowiłem przyjrzeć się FM GROUP bliżej od strony biznesowej i zacząłem uczestniczyć w organizowanych przez firmę szkoleniach, które bardzo pomogły mi w zmianie myślenia. Zacząłem prowadzić samodzielne prezentacje i zapraszać do FM osoby najpierw z kręgu moich najbliższych, ale także ludzi totalnie obcych. Niestety moja aktywność nie była na tyle wystarczająca, aby móc zbudować grupę w miarę aktywną, ponieważ większość czasu poświęcałem swojej firmie tradycyjnej, gdzie co chwila napotykałem na jakieś przeszkody. Pomimo upływu lat, patrząc na pozycję jaką zajmuję w planie marketingowym FM, można powiedzieć, że w marketingu sieciowym nadal jestem na początku drogi, ale odniosłem już swój pierwszy sukces. Może nie w wymiarze finansowym – o czym często mogę przeczytać w „Network Magazynie” – ale mentalnym. Szkolenia w FM, w internecie, książki oraz moje doświadczenia w całym okresie mojej styczności z MLM, porażki w dziedzinie biznesu tradycyjnego, powroty do pracy etatowej… To wszystko nauczyło mnie czegoś konkretnego i wpłynęło na moje obecne podejście do biznesu MLM. Zmieniło mnie także wewnętrznie, doprowadziło do rozwoju takich cech, o których nie podejrzewałbym siebie samego, a które były we mnie gdzieś uśpione. Zauważyła je moja sponsorka Jadwiga Sochacka, którą korzystając z okazji gorąco pozdrawiam.

Teraz muszę wykorzystać te wszystkie zmiany, jakie u mnie nastąpiły i przekuć je w końcu w sukces materialny. Tak, aby ta transformacja stała się już kompletna.

Maciej Maciejewski: Dlaczego wybrał pan akurat FM?

Roman Juranek: FM jest pierwszą znaną mi polską firmą MLM, która odniosła wielki sukces w kraju, ale także za granicą, a przecież do tej pory to zazwyczaj zagraniczne firmy zalewały nas swoimi ofertami. Sukces FM GROUP stał się także motywem do powstania innych polskich firm, które zdecydowały się na funkcjonowanie w systemie DS/MLM. Produkty są dobrej jakości, szybko rotujące, no i jest ich spory wybór co powoduje, że każdy może znaleźć coś dla siebie. Plan marketingowy nie narzuca wyśrubowanych narzutów sprzedażowych, tu człowiek może skupić się na budowaniu grupy, a nie tylko na sprzedaży produktów, aby w ogóle zasłużyć na premię do wypłaty prowizji. Każdy, kto wybierze FM może budować ten biznes w swoim własnym stylu, nie ma tu dziwnych schematów, które w jakikolwiek sposób ograniczałyby własną kreatywność. Oczywiście, aby odnieść sukces z FM, żeby zapewnić sobie awans na wyższe pozycje, trzeba spełnić określone warunki z planu marketingowego oraz przestrzegać kodeksu etycznego, ale po spełnieniu tych warunków jest pewne, że FM będzie właśnie tą firmą, z którą możemy związać się zawodowo na lata.

FM GROUP ma własny dział szkoleniowy. Mało firm ma taką komórkę, ponieważ szkolenia są sprawą kosztowną i jest to spora inwestycja w ludzi, ale jak widać ta inwestycja się jednak opłaca – pokazują to wyniki firmy, która często otrzymuje nagrody oraz wyróżnienia. Widać to również po samych dystrybutorach i liderach, ich sukcesach w FM.

Maciej Maciejewski: Jak teraz z perspektywy czasu porównałby pan pracę w MLM z etatem i prowadzeniem firmy tradycyjnej?

Roman Juranek: Różnice są spore i osobiście mogę porównać MLM z pracą na etacie, ale także mogę wypowiedzieć się z perspektywy osoby prowadzącej kiedyś swój własny small biznes. Jeśli chodzi o etat to już na samym początku człowiek jest ograniczany czasowo oraz płacowo. Wracałem do pracy etatowej niczym bumerang do rzucającej nim osoby. Mam umowę o pracę, w której wyraźnie jest napisane ile zarobię oraz ile czasu muszę poświęcić na pracę, aby zarobić te pieniądze. A to są tzw. widełki płacowe i nie zarobię więcej niż mam w umowie, ponieważ, żeby  zarobić więcej musiałbym spędzić więcej godzin w pracy, a już pracuję w systemie 12 godzinnym i perspektywa większej ilości godzin spędzonych w robocie nie jest myślą zbyt pocieszającą.

Najważniejsza różnica pomiędzy MLM a etatem jest taka, że w MLM może i działamy w imieniu oraz na rzecz jakiejś firmy, ale tak naprawdę pracujemy dla siebie, a na etacie pracujemy dla kogoś, sprzedając mu nasz czas i umiejętności za określone umową pieniądze. Jeśli chcemy pracować dla siebie to otwieramy zazwyczaj własną działalność gospodarczą, ale to rozwiązanie również ma plusy, jak i minusy. Plusem jest na pewno „wolność” od szefa, bo sami jesteśmy dla siebie szefem i nikt nam nie mówi co i kiedy mamy zrobić, ale minusem jest to, że w naszej działalności jesteśmy sami. Nie możemy liczyć na niczyje wsparcie i pomoc, jesteśmy zdani sami na siebie. Jeśli sobie poradzimy to dobrze, ale jeśli nie? Często taka porażka nie tylko niesie za sobą to, że nie mamy już naszej firmy oraz pieniędzy z jej działalności, ale ryzykujemy często majątkiem własnym oraz naszej rodziny, często lądując w dość sporych długach. Aby zacząć prowadzić tradycyjną działalność gospodarczą nie tylko musimy mieć na nią jakiś dobry pomysł i plan, ale także kapitał na inwestycje, start oraz na początkowe utrzymanie się naszej firmy we wstępnej fazie rozwoju. W MLM mamy wolność i nie mamy nad sobą szefa – podobnie, jak w biznesie tradycyjnym, ale to, że jesteśmy pomiędzy firmą, która przejęła na siebie wszystko o czym mówiłem, a klientem, jesteśmy zwolnieni z wielu nie udogodnień towarzyszących prowadzeniu własnego biznesu tradycyjnego.

Różnice widać już na samym starcie, począwszy od kwoty jaką trzeba zainwestować, aby móc zacząć prowadzenie biznesu MLM. Często jest to kwota sięgająca maksymalnie kilkuset złotych – cena pakietu startowego, gdzie w tradycyjnym biznesie musimy już w tym momencie myśleć o kwotach sięgających od kilkudziesięciu tysięcy złotych w górę. Posiadając kapitał startowy w tradycyjnym biznesie musimy posiadać i zrealizować nasz doby plan, ale to my sami musimy go opracować i zrobić, co może okazać się strzałem w dziesiątką lub sporym niewypałem. Natomiast w MLM mamy już gotowy i sprawdzony plan działania. Wystarczy tylko spełnić jego warunki i tyle. Lub, aż tyle.

Maciej Maciejewski: Co w MLM najbardziej pan ceni?

Roman Juranek: Transparentność. Po zdecydowaniu się na konkretną firmę, z którą będziemy współpracować, wiemy dokładnie co i ile musimy zrobić, aby osiągnąć daną pozycję oraz zarobić określone z tej pozycji pieniądze. Transgraniczność. Tutaj możemy myśleć o działalności w innych krajach, granice państw nie stanowią dla branży MLM żadnej przeszkody. Jeśli firma ma tylko oddział w danym kraju dystrybutor bez większych przeszkód może działać na jego terenie. Nieograniczone możliwości rozwoju zawodowego, samorozwoju i poczucie celowości w działaniu. Tutaj tak naprawdę nic nas nie ogranicza jeśli tylko sami sobie nie narzucimy ograniczeń, nie ma widełek płacowych, nie ma ograniczonych miejsc na danych pozycjach i nie jest ważne, jakie mamy wykształcenie lub wiek.

W MLM nie tylko może urosnąć stan naszego konta, ale tak samo i my się rozwijamy, a mając jasno postawiony cel działania, np. przez wypełnienie warunków planu marketingowego, wiemy co mamy robić, wiemy do czego dążymy oraz co przez to osiągniemy.

Maciej Maciejewski: A co pana denerwuje?

Roman Juranek: Pozostawienie ludzi bez opieki. Gdy np. czytam pytania zadawane przez różnych ludzi na fanpage’u FM GROUP, zadaję sobie takie pytanie: „ludzie, gdzie są Wasi sponsorzy?” Na takie pytania, jakie oni zadają, często podstawowe – bo widać, że ludzie są na początku swojej drogi – powinien odpowiedzieć ich sponsor. Gdzie on jest? Dla mnie komunikacja oraz system wsparcia w grupie są bardzo ważne. To biznes zbudowany na relacjach, a więc skoro kogoś zaprosiło się do tego czy innego MLM powinno poświęcić się temu człowiekowi trochę czasu, bo nie od razu taki człowiek będzie działał jak lider. Nie od razu będzie samodzielny. Moi ludzie mają moją całą uwagę, mogą się ze mną bez problemu komunikować. Moi ludzie mają specjalną stronę internetową, gdzie zamieszczam dla nich informacje o tym, co się dzieje w naszej grupie – spotkania, szkolenia, nowości we firmie, jestem także aktywny na portalach społecznościowych, takich jak Networkio czy Facebook, wysyłam newslettery, no i jak jest to tylko możliwe spotykamy się w realu, a mam przecież ludzi z różnych części kraju.

Maciej Maciejewski: A jak znajduje pan osoby do swojej struktury?

Roman Juranek: MLM to przede wszystkim biznes pozyskiwania kontaktów. Nie mam stricte opracowanej na to złotej metody, preferuję kontakt osobisty, ale także wykorzystuję zdobycz naszej techniki czyli Internet. Ogłaszam się na forach tematycznych, tak np. zrobiłem w przypadku chęci pozyskania przeze mnie osób do nowego oddziału firmy w Dubaju. Po miesiącu udało mi się pozyskać pierwszą osobę mieszkającą w Dubaju, która zaczęła zapraszać już tam na miejscu następne osoby. I nie zapominajmy, że MLM to system duplikacji. Jeśli ja mam listę tych 100 znajomych, a z tego do mojego biznesu zapisze się tylko 10 osób, to przecież te 10 osób może zrobić podobną listę i mamy już 1000 potencjalnych osób do naszego biznesu. Oni robią tak samo i w efekcie to daje nam już 110 nowych osób w grupie. Ale, żeby nastąpiła duplikacja trzeba poświęcić naszym ludziom czas i ta praca przyniesie efekt, ale dopiero po jakimś czasie. Jak już mówiłem, tak naprawdę jestem dopiero na początku swojej drogi w MLM. Jednak z mojej małej grupy, którą posiadam, wyłoniło się już kilka osób, z którymi mogę pracować. Myślę tu o Agnieszce Frączek z Krakowa, Grzegorzu Różanowskim z Warszawy, Sebastianie Kocie z Tarnowa, Dominku Peciaku z Dubaju i Grace Alzate z Al Ain. 

Maciej Maciejewski: Jakie ma pan plany na przyszłość?

Roman Juranek: Moje plany na pewno związane są z branżą MLM. Teraz ja, jak i cała moja grupa VORTEIL-PL jesteśmy w początkowej fazie rozwoju, a więc trzeba pozyskać nowych członków, aby każdy z nas mógł zacząć awansować na wyższe pozycje w planie marketingowym. FM GROUP ma swoje oddziały w 43 krajach, a więc planuję mieć w każdym z tych krajów swoich ludzi. Z prywaty to w momencie, kiedy będę mógł potraktować MLM jako moje jedyne źródło dochodu, chcę opuścić moje obecne miejsce zatrudnienia na etacie i ponownie cieszyć się swobodą oraz niezależnością, którą miałem prowadząc wcześniej swój tradycyjny biznes, a dzięki jedno-zawodowej działalności w MLM będę miał tę możliwość. Chciałbym w końcu wybrać się w jakąś daleką, zagraniczną podróż, ponieważ to moja pasja, a w szczególności chcę popłynąć w daleką podróż morską na najsłynniejszym transatlantyku „Queen Mary 2”. Dotychczas najdalszą podróżą, w jaką miałem przyjemność się wybrać, to wyprawa na Północ Europy, do krajów skandynawskich.

Maciej Maciejewski: Dziękuję za rozmowę i życzę wielu dalekich podróży.

Edycja komentarza

Traktuj zaznaczony tekst jako obrazek | link | pogrubienie | kursywa

Nowy Komentarz

Aby dodać komentarz zaloguj się !