Malik-Ferfecka: Kreator zdrowego i harmonijnego życia

Opublikuj

Autor: Maciej Maciejewski, 2016-05-16 21:25:59

„Marketing sieciowy daje ludziom możliwości, których nie daje ani praca na etacie, ani biznes klasyczny. Można tu działać z malutkimi dziećmi, nie mając czasu ani samochodu. Bo ja tak robiłam”. Przed Państwem Dorota Malik-Ferfecka z firmy Akuna Polska.

Dorota Malik-FerfeckaDorota Malik-Ferfecka

Jest absolwentką Policealnego Studium Zawodowego, gdzie zdobyła tytuł technika administracji. Skończywszy standardową edukację przez półtora roku pracowała w Szkole Nauki Jazdy. W latach 1998-2012 otarła się o biznes tradycyjny – prowadziła sklep odzieżowy. Od roku 2007 buduje swój network marketing w oparciu o współpracę z firmą Akuna Polska. Od początku 2013 roku jest to jej jedyna działalność biznesowa. Lubi dobre książki (zwłaszcza te o tematyce zdrowia i pozytywnego myślenia), dobrą muzykę z lat 80-tych oraz podróże.

– Uwielbiam się rozwijać. Chętnie biorę udział w różnego rodzaju szkoleniach z dziedziny zdrowia, pozytywnego myślenia, marketingu, sprzedaży, itp. Dzięki Akunie zafascynował mnie temat wellness, suplementacji i medycyny ekologicznej, zrobiłam nawet kurs dietetyki. Uwielbiam wyszukiwać różne ciekawostki z tych dziedzin życia i chętnie dzielę się nimi na Facebooku, a także na moim blogu. Jestem członkiem Polskiej Akademii Zdrowia. Mam troje dzieci: Mateusz 17 lat, Dominika 14 lat i Milenka – 2 latka i 8 miesięcy. Od 18 lat jestem żoną wspaniałego męża Krzysztofa, który jest dla mnie ogromnym wsparciem zarówno w życiu jak i w biznesie – mówi o sobie Dorota Malik-Ferfecka.

Maciej Maciejewski: Proszę opowiedzieć o swoich początkach w systemie MLM. Skąd u pani zainteresowanie tym alternatywnym modelem zarabiania pieniędzy?

Dorota Malik-Ferfecka: Marketing sieciowy jest mi znany odkąd skończyłam 17 lat. Poznałam wtedy firmę Oriflame i zafascynowałam się takim sposobem zarabiania pieniędzy. Do tej pory źródłem moich dodatkowych dochodów – oprócz kieszonkowego, były prace sezonowe typu obieranie porzeczek, agrestu, malin, itp. co wiązało się oczywiście ze sporym wysiłkiem fizycznym, bo trzeba było wstawać wcześnie rano, jeszcze przed wschodem słońca. Zanim się dotarło na miejsce, słońce zaczynało powoli wstawać i wtedy najlepiej się pracowało. Kolce agrestu mniej kłuły, gdy jeszcze były skąpane w porannej rosie. Kiedy poznałam inny sposób zarabiania pieniędzy, postanowiłam spróbować. Kupowałam wtedy całą torbę kosmetyków i chodząc po mojej wsi oferowałam produkty każdemu, kogo spotkałam. To były moje pierwsze, bezcenne lekcje sprzedaży bezpośredniej i nawiązywania relacji międzyludzkich. Kilka lat później, będąc już mężatką, poznałam firmę FM. Pomyślałam, że przecież mogę sprzedawać również perfumy, które nie tylko były dobre, ale co ważne – w niskiej cenie. Wówczas prowadziłam już sklep i miałam małe dzieci, więc każdy pieniądz się dla nas liczył. Klientki odwiedzające mój sklep, bardzo chętnie, przy okazji, kupowały również perfumy…

We wspomnianych firmach są wspaniałe produkty, ludzie odnoszą w nich duże sukcesy. Wiem też, że w MLM tak jak ważna jest firma i produkt, to jednak najważniejsi są ludzie, do których się przyłączamy. To oni ciągną nas w górę. Nie mogą podcinać nam skrzydeł. Rozwiewają wątpliwości, które pojawiają się na każdym etapie działania. Motywują i wspierają. Myślę, że właśnie tego mi zabrakło. Gdy wycofano z obrotu ulubione perfumy mojego męża, zrezygnowałam. W październiku 2007 roku na mojej drodze pojawiła się Akuna. Początki nie były łatwe. Prowadziłam jednocześnie sklep, moje dzieci były małe, a męża ciągle nie było w domu. Często wyjeżdżał w delegacje. Nie miałam samochodu, bo… bałam się jeździć. Ktoś ważny dla mnie powiedział mi kiedyś, że nie będzie ze mnie kierowcy, a moja podświadomość w to uwierzyła…

Gdy przyniosłam do domu produkt – moją pierwszą butelkę z ciemnym płynem w środku, mąż popatrzył na mnie trochę podejrzliwie. A ja z ogromnym entuzjazmem powiedziałam – kochanie, teraz zadbamy o nasze zdrowie! Zaczęłam od siebie. Potem dołączył mąż, a na końcu nasze dzieci, gdy już byłam w 100% pewna, że Alveo to produkt w pełni bezpieczny, naturalny i skuteczny. Jednocześnie zaczęłam polecać go innym, żeby mieć taniej dla siebie i mojej rodziny. Taki był mój pierwszy cel. Efekty przyszły szybko. Zaczęliśmy z mężem lepiej się wysypiać, dzieci stały się bardziej odporne, ja stałam się mniej nerwowa, a po kilku miesiącach pozbyłam się migren, które nękały mnie od lat. Wtedy już wiedziałam, że ten produkt naprawdę działa. A jak jeszcze dołączyli do tego moi klienci, którzy zgłaszali, że np. rozpuściły im się kamienie żółciowe, minęła alergia, wycofała się żółtaczka typu B, unormowała tarczyca – to już nie miałam żadnych wątpliwości co do obranej drogi. I tak się zaangażowałam w pracę, że po roku za wyniki odebrałam mojego nowego, pachnącego świeżością Forda Fiestę, którego najnowszy model dopiero wchodził na rynek.

Dlatego dziś wiem, że jeśli czegoś chcemy naprawdę, jeśli nasz cel jest wystarczająco konkretny i ważny, to choćby nie wiadomo jakie przeszkody tarasowały nam drogę, to go osiągniemy!

Wychowując małe dzieci, nie mając kompletnie czasu ani nawet samochodu, zapraszałam moich znajomych do domu i mówiłam im o mojej fascynacji firmą i produktem. Tak, niektóre prezentacje były przeprowadzane u mnie w domu, bo nie miałam z kim zostawić dzieci… Wiem też, że to wszystko nie wydarzyłoby się, gdybym równocześnie nie budowała mojej pewności siebie. Gdybym nie jeździła na szkolenia – chociaż wcale mi się nie chciało – nie czytałabym polecanych mi książek, nie przekonywała się każdego dnia, że produkt jest znakomity, a firma wiarygodna i stabilna, to pewnie zabiłyby mnie wątpliwości i trudności, które są przecież nieodłącznym elementem każdego sukcesu.

Maciej Maciejewski: Zawsze na wszelkich wydarzeniach branżowych widuję panią z wózkiem, w którym śpi małe dziecko. Jaki ma wpływ na pracę w MLM macierzyństwo? Jak to pogodzić?

Dorota Malik-Ferfecka: Gdy zaczynałam współpracę z Akuną, Dominika miała 5 lat a Mateusz 8. Dziś to już samodzielni i mądrzy, młodzi ludzie. Popołudnia i wieczory spędzałam z nimi, ponieważ mąż wracał bardzo późno z pracy, więc jak i kiedy miałam robić spotkania? Doskonała wymówka, prawda? Jednak jak zobaczyłam jakie korzyści może mi dać praca w Akunie, postanowiłam się bardziej zaangażować. Robiłam 2-3 spotkania w tygodniu, najczęściej zapraszając moich znajomych do domu. Niektórzy powiedzą, że to niewiele, a jednak ta nie duża, ale systematyczna praca, przynosiła mi efekty. Pozyskiwałam grono klientów, z których najwierniejsi zostali do dziś! No i pojawiły się pierwsze pieniądze. Pewnie, że nie było łatwo. Spotkania z klientami robiłam sama, więc popełniałam mnóstwo błędów! Wkradały się wątpliwości i pytania – czy dam radę? Jednak z każdego spotkania wyciągałam wnioski, konsultowałam je z moim sponsorem i parłam dalej. Gdy dzieci były już nastolatkami, postanowiłam rozwinąć moją działalność i otworzyć biuro. Wtedy zaczęłam podejrzewać, że jestem w ciąży…

No i znowu nie było łatwo. Ale czy fakt, że trzeci raz będę mamą spowodował, że zrezygnowałam ze swoich marzeń? Nie! Odłożyłam je tylko troszkę w czasie. A okres ciąży spowodował, że stałam się jeszcze bardziej kreatywna, bo musiałam się zabezpieczyć na czas mojej mniejszej aktywności. Rozwieszałam na przykład ogłoszenia, dzięki czemu pozyskiwałam kolejnych, nowych klientów. A gdy córcia się urodziła to uczestniczyła ze mną w różnych spotkaniach. Gdy miała zaledwie 2 tygodnie była już ze mną w Mysłowicach na szkoleniu Akuny. Gdy miała 6 miesięcy uczestniczyła w dwudniowym Akuna Your Day w Wiśle. W wieku 8 miesięcy była w Warszawie na Europejskim Forum Biznesu Alternatywnego, który organizuje „Network Magazyn”.

Podsumowując, dziecko nie jest żadną przeszkodą ani nie powinno być wymówką. Jeśli naprawdę czegoś chcemy, to wszystko da się zrobić. To tylko kwestia odpowiedniej organizacji pracy i naszych priorytetów.

Maciej Maciejewski: Co pani osiągnęła w network marketingu?

Dorota Malik-Ferfecka: Choć nie mam jeszcze znaczącej pozycji w Akunie to wiem, że zdobyłam coś bardziej drogocennego – wiedzę, doświadczenie, ogromny osobisty rozwój i co najważniejsze – zespół ludzi, którzy chcą ze mną współpracować. I choć na przestrzeni tych 9 lat z wieloma osobami musiałam się rozstać, bo przecież każdy ma prawo robić to, co lubi, najbardziej cieszy mnie fakt, że coraz więcej osób przyłącza się do mnie.

Wspaniałe jest także to, że wiele osób, które nie działają w Akunie, wciąż stosują nasze produkty. Ostatnio spotkałam dziewczynę, którą poznałam na samym początku mojej działalności. Powiedziała mi szczerze, że chociaż dziś prowadzi swój duży biznes, to nie wyobraża sobie dnia bez Alveo i regularnie je zamawia.

Maciej Maciejewski: Co tak szczególnego jest w Akunie? Co wyróżnia tę firmę od innych, które działają w systemie MLM?

Dorota Malik-Ferfecka: Akuna jest dla mnie przede wszystkim firmą wiarygodną i stabilną. Istnieje na rynku już 16 lat. Działając w niej mam poczucie bezpieczeństwa. Zawsze mogę zwrócić się do zarządu – siedziba firmy jest w Polsce – i zawsze otrzymam potrzebne mi wsparcie. Tak się dzieje już od prawie 9 lat mojej współpracy z Akuną. Ważne jest dla mnie również to, że mamy prosty i czytelny plan marketingowy, którego zasady nie zmienią się przez przynajmniej najbliższe 30 lat, co jest zagwarantowane na piśmie. Raz zdobyta pozycja menadżerska jest już na całe życie. Jest kompensacja poziomów, dziedziczenie pozycji menadżerskich i wreszcie to, że mogę mój biznes prowadzić rodzinnie, a dzięki temu generować podwójne dochody. No i sprawa najważniejsza – firma nie stoi w miejscu, ale ciągle się rozwija. Świadczy o tym chociażby wprowadzenie pakietów dla nowych współpracowników, w których każdy znajdzie coś dla siebie. Został również zainicjowany program „Szczęśliwa 13-tka”, dzięki czemu menadżerowie odbierają dodatkową pensję. Nie dawno wystartował projekt #myakuna, w którym brałam czynny udział promując moje działania w firmie, za co zdobyłam nagrodę. Gdy zaczynałam moją działalność w Akunie to w ogóle nie było takich możliwości, jak mają ludzie teraz. Jest np. program konsumencki, który już na samym początku działalności przynosi pierwsze pieniądze. No i były wtedy tylko dwa produkty. Teraz ich gama ciągle się powiększa a wszystkie cieszą się ogromnym uznaniem wśród moich klientów i współpracowników. To wszystko sprawia, że pomimo różnych wzlotów i upadków, które przecież wszędzie się zdarzają, cały czas chce się działać w tej firmie.

Maciej Maciejewski: Co jest lepsze? Praca na etacie, biznes tradycyjny czy network marketing?

Dorota Malik-Ferfecka: Pewnie każda z tych form realizowania się znajdzie swoich zwolenników, jak i przeciwników. Gdy kończyłam moją szkolną edukację marzyłam, jak większość moich koleżanek i kolegów, żeby mieć stałą pracę. No i znalazłam ją – po ukończeniu szkoły pracowałam jako asystentka w szkole dla przyszłych kierowców. Byłam tam księgową, sekretarką i sprzątaczką. Mój szef prowadził również restaurację, więc często zdarzało się, że pomagałam w przygotowywaniu jakiejś dużej imprezy. No przecież nie mogłam odmówić, bo jeszcze straciłabym pracę. Moja „stała” – jak to mówiłam praca, zakończyła się po 1,5 roku w momencie, gdy szef dowiedział się, że jestem w ciąży… Otworzyliśmy więc z mężem sklep odzieżowy. Urodziłam syna. W sklepie pomagała nam teściowa. Nie było łatwo. Doskonale wiem, co to znaczy przychodzić jako pierwsza do pracy i wychodzić jako ostatnia. Zwłaszcza, gdy mama nie mogła nam pomagać i wszystko robiłam sama – rano zaprowadzałam dzieci do przedszkola i szkoły, otwierałam sklep, około południa zamykałam, żeby dzieci odebrać, potem jedliśmy obiad, a po południu razem z dziećmi wracałam do sklepu, żeby dalej obsługiwać klientów. No i jeszcze wieczorem trzeba było przecież wystawić nowy towar…

Gdy w moim zabieganym życiu pojawiła się Akuna, podświadomie broniłam się od działania „rękami i nogami”. Wmawiałam sobie, że nie dam rady, bo po prostu nie mam czasu. Doskonała wymówka, prawda? Każdy z nas ma przecież 24 godziny na dobę i tylko od nas zależy co z nimi zrobimy. Często jednak nasza teraźniejsza strefa komfortu nie pozwala na zaangażowanie się jeszcze w jakieś inne przedsięwzięcie. Tak też było ze mną. Ponieważ jednak chciałam być zdrowa, zaczęłam stosować Alveo. Gdy poczułam, że działa, to zaczęłam dzielić się tą informacją z innymi. To przecież naturalne, że dzielimy się czymś, co jest dobre. Gdy zaczęło mi przybywać klientów i pojawiły się pierwsze pieniądze na moim koncie, pomyślałam – czemu nie? Przecież informacją mogę się dzielić wszędzie… Dopiero wtedy, jak poczułam, że mogę mieć z tego jakieś korzyści, coraz więcej czasu poświęcałam na Akunę. Gdy po roku odebrałam samochód, przekonałam samą siebie, że się da.

Dlatego wiem, że marketing sieciowy daje ludziom możliwości, których nie daje ani praca na etacie, ani biznes klasyczny. Można tu działać z malutkimi dziećmi, nie mając czasu ani samochodu. Bo ja tak robiłam.

W biznesie MLM nie ma szefa, który każe mi iść do pracy w sobotni wieczór, nie muszę codziennie stać za ladą i czekać na moich klientów, którzy jeśli nie przyjdą, to ja nie zarobię. Marketing wielopoziomowy daje mi wolność, bo mogę robić to, co lubię w wybranym przez siebie czasie i z wybranymi ludźmi. Daje mi przede wszystkim ogromne możliwości rozwoju. Przez ostatnie 8 lat przeczytałam ok. 100 książek i nadal czytam. To wszystko spowodowało, że się zmieniłam. Najważniejsze jednak dla mnie jest to, że tej mojej przedsiębiorczości uczą się moje dzieci, uważnie obserwując mamę… Efekt? Mój 17-letni syn właśnie zakłada działalność gospodarczą, bo tak fajnie rozkręcił swój biznes w internecie. W biurze podatkowym, w którym się rozliczamy, nikt nie wiedział co ma z nim zrobić, bo okazało się, że jest pierwszym „przypadkiem” nieletniego, który ma już takie dochody. Nie muszę mówić, jaka jestem dumna! A pamiętam, gdy dzieci były jeszcze małe, nasze wspólne czytanie książki „Kto zabrał mój ser?”

MLM cenię za to, że każdy ma szansę osiągnąć tutaj sukces bez względu na to ile ma lat, kim jest i co robi w życiu. Zależy to tylko od naszego zaangażowania, nastawienia, konsekwentnego działania i ilości poświęconego czasu. Najważniejsze to znaleźć powód, dla którego chcemy coś zrobić, coś zmienić, a potem wystarczy konsekwentnie i wytrwale dążyć do celu. Po drodze nabywamy potrzebną nam wiedzę i kompetencje, przełamujemy nasze wewnętrzne bariery, a dzięki temu cały czas się rozwijamy i idziemy do przodu. I chociaż nie wszyscy ten sukces osiągną, bo to jest niemożliwe, to każdy może się tu wiele nauczyć, a potem wykorzystać tę wiedzę zarówno w pracy jak i w życiu.

Sukces osiągną Ci, którzy przede wszystkim lubią innych ludzi i chętnie im pomagają w osiąganiu ich własnych sukcesów. Ci, którzy są wytrwali, cierpliwi, uczciwi, zdyscyplinowani, mają wyznaczone cele i konsekwentnie, krok po kroku je realizują. Ci, którzy nie zrażają się porażkami czy trudnościami, ale wiedzą, że to naturalny proces w realizacji swoich marzeń. Za co jeszcze cenię MLM? Za to, że poznaję tutaj fantastycznych ludzi, których nigdy bym nie poznała chodząc codziennie do tej samej pracy. Wielu z nich zostaje moimi przyjaciółmi, a nawet chrzestnymi mojej najmłodszej córeczki (śmiech).

Maciej Maciejewski: Nie ma na świecie przedsięwzięcia, które oprócz wszelkich aspektów dodatnich nie miałoby również jakichś minusów. Co panią w marketingu sieciowym denerwuje? Co wymaga zmian?

Dorota Malik-Ferfecka: Denerwuje? Raczej irytuje… Irytują mnie zachowania ludzi, którzy mówią jedno a robią coś zupełnie innego. A już najbardziej irytuje mnie ktoś, kto uczy innych jak należy postępować, uczy lojalności, uczciwości i odpowiedzialności za siebie i swój zespół, a sam robi coś zupełnie odwrotnego. Niesamowite jest to, jak łatwo dziś można ludzi kupić. Jak łatwo potrafimy zagubić swoje wartości w imię czegoś, co wydaje nam się lepsze. Oczywiście każdy z nas ma wybór i wolną wolę, możemy robić to, co chcemy, ale ważne, żebyśmy robili to uczciwie, szanując i nie krzywdząc po drodze innych.

Maciej Maciejewski: Jak wygląda u pani proces rekrutacji? Skąd brać nowych ludzi do swojej struktury?

Dorota Malik-Ferfecka: Ostatnio obserwuję coś, o czym kilka lat temu na jednym ze szkoleń mówił Piotr Wajszczak, że nie chodzi o to, aby szukać ludzi, ale o to, żeby ludzie szukali nas. Wtedy w ogóle tego nie rozumiałam, ale dzisiaj już wiem, że jeśli cały czas będę się rozwijała budując moją pewność siebie, a przy tym będę cierpliwa i wytrwała, to będę poznawała nowych ludzi i nawiązywała z nimi relacje, a w końcu osiągnę sukces. Ludzie to zobaczą i sami do mnie przyjdą. Nie chodzi przecież o to, co mówimy, ale co robimy. Dla ludzi ważne jest to, czy mogą na mnie liczyć w każdej sytuacji, czy np. nie obrażę się, gdy nie będą mogli chwilowo działać, nie obmówię ich za ich plecami, pomogę rozwiązać pojawiający się problem. Myślę, że właśnie fakt, iż szanuję ludzi i ich wybory, rozumiem, że mogą mieć lepsze i gorsze dni sprawił, że ciągle tych ludzi mam wokół siebie. Ostatnio z radością obserwuję, że spotykam samych fantastycznych, świadomych i otwartych ludzi! Może to ludzie się zmienili, a może to jednak ja się zmieniłam i teraz przyciągam do siebie podobnych sobie. No cóż, mówią, że aby mieć w życiu szczęście, to trzeba na nie zapracować. Coś w tym jest…

A ludzie przecież są wszędzie, wystarczy tylko się dobrze rozglądać. Jeśli postawimy sobie za cel codziennie poznawać nowych ludzi, to tak będzie. Wtedy zauważamy znacznie więcej, bo przyciągamy to, o czym myślimy.

Ja też miałam taki etap, kiedy myślałam, gdzie znaleźć fajnych, przedsiębiorczych ludzi. No i proszę – od kilku miesięcy jestem członkiem klubu przedsiębiorczych kobiet Ambasada Współpracy, dzięki któremu ciągle poznaję takich ludzi, jakich zawsze chciałam poznawać! Nigdy bym nie pomyślała, że do takiego klubu mogę należeć…  Prowadzę też bloga o tematyce zdrowia, rozwoju i harmonii, na którym również zjednuję sobie coraz większą liczbę czytelników. Marzenia się spełniają, trzeba tylko je jasno sprecyzować i dążyć do nich tak długo, aż się spełnią. Skąd o tym wiem? Jakieś cztery lata temu wpisałam na listę moich celów wywiad w „Network Magazynie” i właśnie teraz to marzenie mi się spełnia (śmiech).

Maciej Maciejewski: Co pani myśli o projekcie Europejskie Forum Biznesu Alternatywnego? Czy w MLM ważne są takie szkolenia edukacyjne?

Dorota Malik-Ferfecka: Miałam niebywałą przyjemność brać udział w EFBA 2014. Pojechałam na to wydarzenie z moim mężem i malutką ośmio miesięczną córcią. To była ogromna dawka profesjonalnej i wartościowej wiedzy, którą można wykorzystać nie tylko w biznesie, ale i życiu codziennym. Bardzo się cieszę, że tam byłam! Po raz pierwszy miałam możliwość poznania i wysłuchania na żywo Michaela Strachowitza, Kamilę Rowińską i Jarosława Zycha. Mogłam ponownie spotkać się z Edem Ludbrookiem, którego poznałam w 2009 roku, kiedy przyjechał na zaproszenie Akuny.  Dzięki niemu mam unikatową pamiątkę z EFBA – zdjęcie, na którym Ed trzyma moją córcię, bo podczas rozmowy porwał ją na ręce.

Czy takie szkolenia są ważne? Dla mnie bezcenne. Świadczy o tym choćby fakt, że chociaż spotkanie odbywało się 1 maja, kiedy większość ludzi odpoczywa, ja wybrałam zdobywanie wiedzy. Przynajmniej nie było korków w Warszawie, bo wszyscy wyjechali z miasta. Dzięki takim szkoleniom, które prowadzą praktycy biznesu MLM, ciągle się uczę i rozwijam. Nawet jeśli czasem wydaje mi się, że już wszystko wiem, to zawsze dowiem się czegoś nowego. Znajduję na nich potwierdzenie sensu mojego działania, wyciągam własne wnioski i znajduję odpowiedzi, których szukałam. Przede wszystkim buduję pewność siebie. Pewność tego, co robię. A przecież to jest najważniejsze, bo z pewności rodzi się motywacja do działania. Oczywiście takie spotkania mają sens, jeśli z nich wyciągniemy jakieś wnioski i zastosujemy je w swoim biznesie. Jeśli ktoś tylko będzie przyjeżdżał na każde szkolenie a nie wykorzysta tego, czego się na nich nauczył, to nigdy nie pójdzie do przodu.

Maciej Maciejewski: Jakie ma pani plany na przyszłość?

Dorota Malik-Ferfecka: Moim najbliższym celem jest zdobycie jeszcze w tym roku następnej pozycji w planie marketingowym Akuny. Planuję również w tym roku otworzyć biuro, w którym będę mogła spotykać się z klientami i współpracownikami. Będzie to kolejne pomocne narzędzie dla mnie i moich partnerów. Miałam je uruchomić już wcześniej, ale ponieważ pojawiła się moja najmłodsza córcia, to musiałam trochę to przedsięwzięcie odłożyć w czasie. Chcę stworzyć zespół marzeń. Taki, o którym na EFBA w Warszawie mówiła Kamila Rowińska. Tylko w dobrym i silnym zespole mamy szansę wspierać się, rozwiązywać problemy, radzić sobie z pojawiającymi się trudnościami, odnajdywać w sobie siłę do działania. Wtedy, gdy nie ma oczekiwanych efektów, a potem razem sięgać po nasze marzenia! Jestem pewna, że z nowymi możliwościami rozwoju jakie daje Akuna swoim współpracownikom, zrealizowanie tych celów jest w zasięgu ręki.

Maciej Maciejewski: Dziękuję za rozmowę.

Edycja komentarza

Traktuj zaznaczony tekst jako obrazek | link | pogrubienie | kursywa

Nowy Komentarz

Aby dodać komentarz zaloguj się !